środa, 16 maja 2012

"Każda postać reprezentuje symbol. Wszystko na tym obrazie jest symboliczne".

Dopiero co sprzedano obraz Rothki za 87 milionów dolarów, a już sztuce amerykańskiej pojawia się nowy mistrz - Jon McNaughton. Niech państwa nie zwiedzie fakt, że jego sielskie scenki bożonarodzeniowe można kupić już za 450 dolarów (oczywiście nieoprawione - w ramach jest już dużo drożej). McNaughton określa się jako "artysta polityczny" i jest nim par excellence. Obok weneckich czy alpejskich pejzaży, mamy zatem także wielkoformatowe dzieła o treści  "religijnej" i "patriotycznej", co w zasadzie często na jedno wychodzi.
"W moich obrazach wszystko (...) jest symboliczne (...). Aby dotrzeć do odbiorcy lubię używać metafory i wielopoziomowych znaczeń".
McNaughton musi jednak niedowierzać w zdolność odbiorców do odczytywania tych metafor i  każdy obraz opatruje szczegółową egzegezą. Można sobie najechać myszką na poszczególne postaci, a autor wytłumaczy nam kto jest kto (zaiste, nie zawsze da się rozpoznać na pierwszy rzut oka) i objaśni nie tylko tytuł, ale też wszystkie zawarte znaczenia.


Oto mamy "One Nation Under Socialism" - prezydent Barack Obama trzyma w ręku płonącą konstytucję. Jeśli ktoś czuje niedosyt albo nie zrozumiał tej subtelnej metafory, autor objaśnia, że "(amerykański) rząd federalny od ponad stu lat zmierza w stronę socjalizmu", który nigdy i nigdzie "nie poprawił ludzkiego losu". Jeśli i to za mało, nasz sypiący wielopoziomowymi aluzjami artysta zadaje pytanie: 
"W listopadzie dokonasz wyboru. Czy wybierzesz Jeden Naród pod wodzą Socjalizmu?"


Obama jest także centralną postacią "Wake Up America" oraz "The Forgotten Man". Na pierwszym spowity okowami długu publicznego naród amerykański patrzy na uśmiechniętego Obamę, za plecami którego stoją m.in. Ahmedineżad, Hu Jintao i Kim Dzong Il, obsypujący go pieniędzmi. 

McNaughton wyjawia nam, że ponieważ ceni sobie symbolizm i metaforę, na obrazie "celowo ukrył sześć "kluczy, które OBUDZĄ AMERYKĘ". Klucz numer pięć (między Putinem a Ahmedineżadem, gdyby ktoś nie mógł znaleźć) zawiera tajemnicze wezwanie: "Zagłosuj przeciw Obamie w roku 2012".

W "Forgotten Man" Obama (znowu ponury) depcze konstytucję i odwraca wzrok od "zwykłego człowieka", który nie jest chyba zbyt zapomniany, skoro patrzą na niego prawie wszyscy byli prezydenci, szczególnie Lincoln, Reagan, Jefferson i Jerzy Waszyngton. 

W swoim uwielbieniu dla postaci  historycznych, McNaughton nie ustępuje autorowi obrazu  "Polonia Semper Fidelis" z Bazyliki w Licheniu, na którym hołd Matce Boskiej Licheńskiej i Dzieciątku Jezus składają Jan Paweł II, Kopernik, Jagiełło, Popiełuszko, Moniuszko, Kościuszko i mnóstwo innych.



"One Nation Under God" konstytucję  Amerykanom ofiarowuje osobiście Jezus w koszulce z drzewem Gondoru (symbolizującym - jak się dowiadujemy - Drzewo Życia z doktryny mormonów). Wokół niego, pod niebem oświetlonym pięćdziesięcioma gwiazdami (symbol! symbol!), gromadzą się ci wszyscy Amerykanie, którzy "pozytywnie wpłynęli na nasz kraj i naszą konstytucję". Mamy zatem Lincolna (który, co prawda, rozszerzył kompetencje rządu centralnego w czasie wojny secesyjnej), Reagana (który prawie trzykrotnie zwiększył dług budżetowy) i Teddy'ego Roosevelta (który rozbijał monopole wielkich przedsiębiorstw), a obok nich Abigail Adams, Dolly Madison, weteranów rozmaitych wojen oraz Davy'ego Crocketta w nieodłącznej czapce z szopa pracza.

Poniżej, z lewej strony, mamy przedstawicieli "zwykłych" Amerykanów - rolnika, lekarza, żołnierza, kaznodzieję - klasyka. Za to z prawej robi się ciekawiej. Artysta umieścił tam największe zagrożenia dla Ameryki: sędziego Sądu Najwyższego, który szkodzi krajowi, polityka, prawnika, reporterkę "liberalnych mediów", profesora uniwersytetu z O pochodzeniu gatunków Darwina w ręku, oraz liberalnego szydercę, niejakiego "Mr. Hollywood". Wszyscy oni stoją obok Szatana, który przypomina rycerza Sithów. Konia z rzędem temu, kto dostrzeże na tym obrazie choćby jedno alternatywne znaczenie, a co dopiero kilka.

Niektórzy porównują McNaughtona z Normanem Rockwellem (choć z drugiej strony amerykańskiej sceny politycznej), ale bliżej mu raczej do artystów socrealistycznych, tak subtelnością przekazu, jak i artystyczną jakością - wystarczy sobie porównać:




Możliwe jest, oczywiście, i takie wytłumaczenie, że McNaughton rzeczywiście zawiera w swoich obrazach wielopoziomowe metafory i tak naprawdę wykpiwa prawicowy radykalizm, tworząc trochę w duchu Witalija Komara i Aleksandra Melamida, łączących radziecki socrealizm z amerykańskim pop-artem.

Wątpię - ale jeśli tak, to Sean Hannitykomentator Fox News, sporo przepłacił, wydając 300 tysięcy dolarów na Obamę palącego konstytucję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz