sobota, 12 stycznia 2013

Pierdyliardowa monetka


Jeśli najbardziej idiotyczne pomysły zaczynają być brane na serio, to wiedz, że coś się dzieje, że nie jest dobrze z amerykańską polityką. Oto najnowsza koncepcja - wybicie przez Departament Skarbu platynowej monety o wartości biliona dolarów (sic!).


Wszystko z powodu - znowu - nieszczęsnego klifu fiskalnego. Od 1917 roku, kiedy wprowadzono coś takiego jak debt-ceiling, Kongres regularnie go podnosił, bez względu na to, kto akurat zasiadał w Białym Domu i kto kontrolował którą izbę Kongresu. Kiedy jednak prezydentem został Obama, sytuacja zrobiła się nerwowa i w 2011 roku sterroryzowani przez Tea Party Republikanie z Izby Reprezentantów zagrozili, że poziomu długu więcej nie podniosą. Innymi słowy, najpierw mówili prezydentowi: "kupuj pan!", a kiedy przyszło do płacenia: "a figa, nie damy ci na to kasy!". Wtedy doszli do porozumienia, które zaowocowało tym, co obserwowaliśmy ostatnio, tzn. histerią z klifem fiskalnym. Teraz grożą, że zrobią to samo.

Pieniędzy braknie w lutym, jeśli Kongres nie podniesie poziomu zadłużenia Stanów Zjednoczonych (czyli właśne debt-ceiling), Departamentowi Skarbu braknie pieniędzy na bieżące wydatki, a rząd federalny stanie się niewypłacalny. A wtedy - wiadomo - nastąpi pangalaktyczny kryzys finansowy i niechybny koniec świata.

Rozwiązań jest kilka,  na czele ze zignorowaniem debt-ceiling w ogóle, które - zdaniem wielu konstytucjonalistów - jest niezgodne z 14. poprawką (Nie będzie poddawana w wątpliwość ważność zadłużenia Stanów Zjednoczonych, powstałego zgodnie z prawem).  Zaskakującą popularność zdobywa jednak wyjście BARDZO nieortodoksyjne, to znaczy wybicie wspomnianej monety o wartości biliona dolarów i umieszczenie jej w skarbcu Rezerwy Federalnej (ichniego NBP), co dodałoby pieniędzy rządowi federalnemu i oddaliło ryzyko ogłoszenia niewypłacalności.

Zezwala na to ustawa o monetach okolicznościowych z lat 90., pozwalająca sekretarzowi skarbu bić platynową monetę wedle własnego uznania, a więc także o wybranym przez siebie nominale. Mówi się głównie o bilionie dolarów (milionie milionów, 1 000 000 000 000 $) czyli amerykańskim trillion, ale równie dobrze może to być kwadryliard, pierdyliard czy milion monet o nominale miliona dolarów. Ot, taki kruczek prawny, na który naście lat temu nikt nie zwrócił uwagi.


Pomysł z monetą zgodny jest zatem z literą prawa, ale na pewno nie z jego duchem. Chodziło o źródło dodatkowych "rozsądnych" dochodów dla Departamentu Skarbu, a nie obchodzenie jakiegoś innego - nawet jeśli też idiotycznego - prawa. W dodatku, prawo dysponowania podatkami i wydatkami ma w Stanach władza ustawodawcza, a nie wykonawcza, więc byłoby to - jak się wydaje - naruszenie zasady trójpodziału władz. 

Republikanie natychmiast się oburzyli (i trudno im się dziwić), ale nie tylko z powodów wyżej wymienionych. Chodzi o to, że jeśli spróbują wziąć w charakterze zakładnika całą gospodarkę (ponownie, dodajmy), Obama będzie miał wyjście z sytuacji. Wyjście głupie - nie da się ukryć - ale zawsze jakieś. Pomysł poparli były szef mennicy państwowejPaul Krugman, jak by nie było noblista, uważając, że jest to wybór między pomysłem  głupim i katastrofalnym, a głupim, ale nieszkodliwym. Wybicie monety nie zwiększałoby bowiem inflacji, działając de facto jak dodatkowy dochód z podatków. Nie pytajcie mnie dlaczego, nie jestem ekonomistą, zainteresowanych szczegółami odsyłam do linków powyżej i do "Economista".

Rzecznik Białego Domu też nie wykluczył wyjścia z monetą, ale wydaje sie, że tak naprawdę chodzi o wystraszenie Republikanów, pokazanie im, że prezydent jest gotów na wszystko. Innymi słowy - o "strategię szaleńca", którą w polityce zagranicznej z powodzeniem stosował Nixon

Sęk w tym, że Mexican standoff ma sens wyłącznie między dwoma racjonalnymi przeciwnikami, jak pokazała choćby zimna wojna, a rozdarta wewnętrznie GOP jest dziś sama na granicy schizofrenii. Gdyby Obama wybił rzeczoną monetę, prawica dostałaby już zupełnego kręćka, a co gorsza jej oburzenie byłoby po części uzasadnione. Droga do unormalnienia amerykańskiej polityki - na czele z Partią Republikańską - na pewno nie leży w tego typu zagrywkach. Nawet jeśli w teorii taki odjechany pomysł brzmi rewelacyjnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz