wtorek, 15 stycznia 2013

"To nie jest odpowiedź, której szukacie"

Wszędzie już o tym piszą, ale dla kronikarskiego porządku i ja powinienem. Biały Dom odpowiedział na petycję w sprawie budowy Gwiazdy Śmierci, której konstrukcja miałaby przynieść miejsca pracy i wzmocnić obronę narodową. Kiedyś już wspominałem o uruchomionym za prezydentury Obamy internetowym systemie realizacji Pierwszej Poprawki czyli prawie obywateli do "wnoszenia petycji o naprawę krzywd". Rząd zobowiązuje się odpowiedzieć na te, które zebrały ponad 25 tysięcy podpisów. Ta o Gwieździe Śmierci zebrała ich prawie 34,5 tysiąca czyli o ponad 3 tysiące więcej niż petycja o międzynarodową komisję do sprawy Smoleńska.W obu przypadkach jest to jednak odpowiedź negatywna.


Po pierwsze, koszt samej stali na zbudowanie Gwiazdy Śmierci szacuje się na jakieś 850 biliardów dolarów (a nie kwadrylionów, jak doniosła część naszych mediów, niezaznajomionych z zagadnieniem długiej i krótkiej skali). To znacząco podniosłoby zadłużenie Stanów Zjednoczonych, jako że wynosi to mniej więcej 13 tysięcy razy tyle, co cały światowy produkt brutto. Nawet jeśli możnaby ją sfinansować wybiciem 852 tysięcy pierdyliardowych, platynowych monetek, to istnieją też problemy czysto praktyczne - przy dzisiejszym tempie prrodukcji stali, na zgromadzenie odpowiedniej ilości surowca potrzeba byłoby jakieś 833 lata, a poza tym administracja pokojowego laureata Nobla sprzeciwia się wysadzaniu obcych planet.

Może być jeszcze jeden powód dla którego administracja Obamy krytycznie podchodzi do pomysłu budowy wielkiej stacji kosmicznej z państwowych pieniędzy. W odpowiedzi na petycję, obecna administracja pochwaliła się przy okazji swoimi osiągnięciami i planami w sferze odkrywania kosmosu. Przypomniała o tym, że istnieje już Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (której administracja Busha chciała wstrzymać finansowanie po 2015 roku); że sondy Voyager niebawem opuszczą Układ Słoneczny (za co dziękować należy jeszcze Nixonowi i Carterowi); że trwają badania powierzchni Marsa; a przede wszystkim, że co i rusz odkrywane są kolejne planety w innych układach, w tym i takie na których mogą istnieć warunki odpowiednie do życia.

Tak zaiste jest, ale choć administracja Obamy uratowała stację kosmiczną i zwiększyła finansowanie NASA, zarazem skasowała (mimo głośnego sprzeciwu środowiska naukowego) program Constellation, czyli wznowienie załogowych lotów na Księżyc i budowę nowego statku, Oriona. Transportowaniem ludzi i sprzętu na orbitę mają się zająć prywatne przedsiębiorstwa, jak np. SpaceX, założona przez twórcę PayPala, Elona "Iron Mana" Muska. Jeśli władze USA wolą scedować na biznes budowę "zwykłych" promów kosmicznych, to nic dziwnego, że nie będą się brać za budowę gigantycznych kosmicznych stacji. Ale kto wie, być może jeszcze doczekamy chwili w której za budowę TIE fighterów zabierze się Halliburton.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz